Przejdź do treści
Strona główna » Teksty » Bł. Jadwiga Carboni. Stygmatyczka, która nosiła krzyż Chrystusa

Bł. Jadwiga Carboni. Stygmatyczka, która nosiła krzyż Chrystusa

Jadwiga Carboni była zwykłą, prostą kobietą, żyjącą swoim życiem, a jednocześnie doświadczała wizji Matki Bożej, Jezusa, nosiła stygmaty, doświadczała bilokacji, w których spotykała m.in. św. Ojca Pio. On to zresztą powiedział o niej, że stoi ona przed Bogiem wyżej niż on.

Jadwiga (Edvige) Carboni przyszła na świat w 1880 roku w Pozzomaggiore na Sardynii. Była bardzo pobożnym dzieckiem, po szkole podstawowej chciała nawet wstąpić do zakonu. We wczesnej młodości pogłębiała swoje życie religijne, należąc do różnych stowarzyszeń w parafii, ucząc katechizmu, a w końcu wstępując do III Zakonu św. Franciszka.

W 1911 roku miała wizję Jezusa Ukrzyżowanego. Wówczas otrzymała dar stygmatów, które starała się ukrywać, nie chcąc wywoływać sensacji. W jednym z kolejnych objawień Pan powiedział do niej: „Chcę, byś była obrazem mojej męki”. I rzeczywiście tak było: oprócz daru stygmatów Jadwiga nosiła koronę cierniową i uczestniczyła w męce Pańskiej. Stygmaty Błogosławionej były niewątpliwie jej najbardziej znanym i najboleśniejszym darem, ponieważ często stanowiły obiekt ciekawości wielu osób.

Kiedy Jadwiga wraz z siostrą Paoliną przeprowadziła się do Rzymu, na prośbę Pana przyjęła również Jego krzyż, który nosiła na swoich barkach. „Wychodząc ze Świętych Schodów – opowiadała – spotkałam Jezusa i dał mi krzyż jako zadośćuczynienie za grzechy ludzkości. Wsiadłam do tramwaju, ale co za ból! Jezus był blisko i dodawał mi otuchy. Wysiadłam przed zajezdnią, ale myślałam, że umrę pod ciężarem świętego drewna. A Jezus powiedział: «Jeszcze tylko trochę, moja Jadwigo». Na via Camilla wziął go ode mnie, ale jestem zmęczona i boli mnie ramię”.

Krzyż Jezusa był prawdziwą pasją Jadwigi. Jej troska o grzeszników, którzy nie chcieli go przyjąć i nadal żyli, gardząc nim i traktując krzyż jak szaleństwo, była godna podziwu. Jadwiga wiedziała, że to szaleństwo jest jedynym lekarstwem na bolączki świata. Kilka z jej listów zaczynało się od takich sformułowań, jak: „Niech pokój i święty krzyż będą z wami, drogie siostry”; „Niech męka Jezusa Chrystusa będzie całą naszą pociechą”; „Niech żyje Jezus i Jego krzyż”; „Niech święty krzyż Jezusa Chrystusa będzie zawsze z nami”. Dla Jadwigi krzyż był jedynym kluczem, który mógł otworzyć bramy raju.

Oprócz stygmatów, noszenia korony cierniowej i dźwigania krzyża Błogosławionej towarzyszyły również inne nadprzyrodzone zjawiska i charyzmaty: rozmawiała z Matką Bożą, ze świętymi, np. Ojcem Pio, i duszami czyśćcowymi, widziała swojego Anioła Stróża, lewitowała, doznawała ekstaz i bilokacji. Otoczenie różnie reagowało na te cudowne dary; Jadwiga musiała się mierzyć z fałszywymi oskarżeniami, obelgami i zazdrością, które przysparzały jej wielu cierpień i upokorzeń. Bywało, że ludzie specjalnie zostawali w kościele dłużej, by zobaczyć ją w ekstazie, podczas której kłuto ją szpilką.

Swoje cierpienia szczególnie ofiarowała w intencji nawrócenia Rosji, w której była w jednej ze swoich wizji. Widziała wówczas Stalina, o którego zbawienie również się modliła. W bilokacjach bywała też w komunistycznych więźniach Europy, gdzie pocieszała np. kardynała Józsefa Mindszentyego.

Jadwiga podchodziła do otrzymanych mistycznych darów z dużą rozwagą. Często powtarzała, że to nie stygmaty czy inne charyzmaty dają świętość, ale cnoty, miłość i cierpienie. „Wielkość tej kobiety polega na tym – mówił prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, kardynał Giovanni A. Becciu – że zrozumiała, iż to, co się liczy, to nie piękne czy nawet święte pragnienia, ale odkrycie i przyjęcie woli Bożej. Bo świętość nie jest podążaniem za najświętszymi nawet pragnieniami, tylko polega na odkryciu woli Boga wobec nas i pójściem za nią jak Maryja. Jadwiga całe życie pełniła najbardziej pokorne posługi, to było odbiciem jej całkowitego oddania Bogu i ludziom. (…) Często mawiała, że naszym celem powinno być niebo. To ważne przypomnienie w dzisiejszym świecie, gdzie nawet w kazaniach uciekamy od mówienia o raju. Ona uczy, że nasze życie musi być ukierunkowane na zdobycie nieba”.

Jadwiga Carboni zmarła w 1952 roku w Rzymie. Została beatyfikowana przez papieża Franciszka w 2019 roku.

Na podstawie książki Ernesto Madau, „Chcę, byś była obrazem mojej męki”. Życie i cuda bł. Jadwigi Carboni, Wydawnictwo M, Kraków 2023.